Barwna jest proza!
wtorek, 1 maja 2012
Po lekturze "Dziewczyny z lasu"
Książka mnie pozytywnie zaskoczyła, nie spodziewałam się czegoś tak ciekawego i w zasadzie całkiem dobra, a przede wszystkim poprawia humor i rozbawia prawie do łez.
Opowiada ona o siedemnastolatce, bardzo sympatycznej, choć miejscami trochę muszącej odreagować. Akcja toczy się we wiosce w Nowym Świecie, gdzie można się porządnie nudzić, zwłaszcza w wakacje. Dlatego bohaterka wypatrywała nowych wyzwań, zajmowała się wspinaczką po drzewach i nawet stodołach, lecz spadła z dachu. Od tej pory do zagojenia nogi musiała sobie jakoś radzić. Dzieliła czas wraz ze swoim konikiem i z kolegą trzydziestolatkiem, który na zawsze pozostał dzieckiem za sprawą leków o niesprawdzonym dokładnie działaniu, które miały pomóc mu ze schizofrenią. Jego plan założenia teatru, zakodował się na jej twardym dysku w pamięci długotrwałej, zaciekawił i zdumiał, bo miał zamiar, aby wreszcie każdy mógł opowiedzieć swoją historię, a zwłaszcza zepchnięci stąd Indianie. W sumie był on już drugą barwną postacią w tej książce, ale na uwagę zasłuchują jednocześnie: dawna pani szpieg wojenny, zaznajomiona z kodem enigmy, która wróciła w rodzinne strony; a także babka od wieków znana jako okoliczna wiedźma (elementem fantastycznym jest długość jej życia i zdolność spoglądania za zasłonę w poszukiwaniu odpowiedzi), żyjąca w odosobnieniu, w spartańskich warunkach lasu, potrafiąca ziołowymi produktami, samodzielnie zebranymi, wyleczyć każdą dolegliwość, nawet lepiej niż potrafi medycyna; także ojciec, który określał nastolatkę jako Jacka Flasha - kaskadera, a rodzic zginął w wybuchu podczas pracy z nitrogliceryną w swoim warsztacie. Blado wypada jej matka, której nie udało się konkurować z resztą, a dawniej nie przeszła próby lasu, nie poradziła sobie w nim sama jako siedmiolatka.
Jak widać społeczność niczego sobie! Haley (tak było tytułowej dziewczynie i głównej narratorce i bohaterce) w wyniku zderzenia się ze śmiercią bliskich osób: ojca i kolegi schizofrenika; rezygnuje ze zwykłego życia i idzie szkolić się do babki, wraca praktycznie dorosła, a książka przestaje być aż tak młodzieżowa, jak na początku, i Haley mierzy się teraz z poważnymi problemami macierzyństwa i kobiecości. Przeskok naprawdę mnie zdumiał! Wcześniej zawsze w spodniach, bezpośrednia jak chłopak, z żartami nawet nie na poczekaniu. Bardzo się zmieniła i to w szybkim tempie.
Teraz czas na moje refleksje, nie wiem jak wy, ale od czasu do czasu mi też się marzyło, by zniknąć w dziczy i tam sobie jakoś radzić, ale patrząc teraz z perspektywy tej powieści, nie wzięłabym tego za rozwiązanie ostateczne, lecz jako potrzebną przygodę, która musi potem przejść do mojej historii, a ja powinnam po tym epizodzie powrócić do normalnego świata.
Powieść ciekawa, na pewno zachęca, żeby poznawać świat przyrody, pokazuje, że nie jest ona wcale szczególnie groźna, zwłaszcza nie dla człowieka. W wielu miejscach się śmiałam, np. przy anegdotce, by trzymała się z daleka do stodoły, a ona z wielką fantazją potem opisywała swoje odczucia na podobieństwo: trzymaj się z daleka od kieliszka. Bardzo miło się poza tym czytało, szybko można przejść przez "Dziewczynę z lasu", żadnych zgrzytów, prostym, ale pięknym językiem opisana, przynajmniej tak przetłumaczona.
Moja ocena: 5,5/6 Wszystko za sprawą, że jednak stanowi świetne czytadło, mimo że bardzo wciągające i przyjemne, chociaż pomagające odnaleźć się w wielu życiowych problemach. Za to pół punktu odjęłam.
Etykiety:
dorastanie,
powieść młodzieżowa,
przygoda,
przyroda,
wiedźmy,
zielarstwo
Subskrybuj:
Posty (Atom)